O bule z wołowiną
Drugi dzień blogowania i już widzę jakiś wzór na rutynę.
Poranny wpis do kawusi, popołudniowe pożegnanie z jakimś produktem i może jakiś bonus wieczorem. I tak będzie do piątku kiedy wystartuje moja wegańska kara. Co będzie wtedy? Nie wiem.
Dzisiaj żegnamy burgery. Nie jestem wielkim fanem buł w wołowiną - nigdy nie jest to mój pierwszy wybór do jedzenia na mieście, jednak mam kilka swoich ulubionych burgerowni, ale jak się nie ma co się lubi - to i po sieciówkę sięgnę.
I o sieciówce będzie dziś mowa.
I o tym jak się treść tworzyła na ten śmieszny pej jeszcze zanim powstał.
Tydzień temu postanowiłem zrobić test nowego burgera roślinnego z Burger King.
Test powstał w formie porównania klasycznego Whoppera i jego roślinnej wersji - Rebel Whoppera.
Dlaczego piszę roślinnej, a nie wegańskiej czy też wegetariańskiej?
Ponieważ po drobnej internetowej gównoburzy - Burger King zaczął komunikować, że warzywne kotlety grillowane są na tym samym sprzęcie co ich standardowe mięska.
No i ja na to wzruszyłem ramionami i wszystko było w porządku. Dla mnie. Tydzień temu. Od piątku nie będzie niestety.
Ale wracając do porównania. Zdziwiło mnie to, że warzywny kotlet jest lepiej doprawiony (może odrobinę zbyt słony), ma teksturę przypominającą mięso mielone i smak idący w kierunku ziemniaków i fasoli. No i kanapka smakuje lepiej niż mięsny Whopper. Dopóki traktujemy kanapkę jako całość. Samo patty Rebel Whoppera jest mdłe w smaku, ale w zestawieniu z dużą ilością pomidora występującego w bule - wypada dobrze. I ponownie nie widzę w tym nic złego - firma The Vegetarian Butcher dostarczyła produkt, który ma być sprzedawany w konkretnej kanapce, a nie samodzielnie.
Przed zbliżającym się zadaniem bardzo żałuję, że w Krakowie nie ma szwedzkiej sieciówki Max Burgers.
Zdecydowanie mają najlepsze kanapki mięsne w swojej kategorii, a z opowiadań znajomych - ich opcje wegańskie są bardzo dobre.
No nic. Jak mnie najdzie ochota na wegańskiego burgera, to podobno istnieje na mieście kilka dobrych miejscówek.
Dodaj komentarz